5 powodów, by wybrać się do kina na Mission Impossible: Dead Reckoning – PART ONE
Tom Cruise
Nie oszukujmy się – na filmy Mission Impossible idzie się przede wszystkim po to, by zobaczyć Toma Cruise’a. I to nie tylko jak biega, choć w każdej części tego cyklu jest przynajmniej jedna dłuższa sekwencja, w której Cruise sprintuje z zaciekłą determinacją oraz szybkością i kondycją, której mogłaby pozazdrościć mu niejedna dwukrotnie młodsza i trzymająca niezłą formę osoba.
Cruise, mimo 60 lat na karku, nadal jest wielkim magnesem przyciągającym przed ekrany dziesiątki milionów widzów. Mimo wszystko trudno jest go nie lubić. Za to, ile autentycznego wysiłku wkłada w swoje filmy. Za to, że robi swoje. I robi to dobrze. Cruise zaskarbił sobie naszą kolektywną sympatię pamiętnymi, niekiedy wręcz wybitnymi rolami, które już przeszły do historii kina. Od 40 lat jest hollywoodzką gwiazdą wielkiego formatu. I od ponad ćwierć wieku gra agenta Ethana Hunta z Impossible Mission Force. Tradycja zobowiązuje, nie tylko jego, ale widzów. Dlatego właśnie trzeba iść do kina.
I inne znajome twarze
W Mission Impossible, nie tylko najnowszym Dead Reckoning – PART ONE, ale też ogólnie w całej serii, świetne jest to, że nie jest to teatr jednego aktora. Tak, Tom Cruise jako Ethan Hunt jest zawsze na pierwszym planie. To oczywiste. Ale nigdy nie działa sam. Zawsze towarzyszy mu zespół, który również odgrywa bardzo ważną rolę w rozwoju akcji i ma dla siebie wystarczająco wiele czasu ekranowego, by widzowie również z tymi postaciami nawiązali bliższą relację. Zwłaszcza dzięki temu, że są to postacie, które łatwo polubić.
W Mission Impossible: Dead Reckoning – PART ONE zobaczymy oczywiście stały "dream team", który pojawia się regularnie w ostatnich odsłonach cyklu. Powróci i Simon Pegg jako Benji, i Ving Rhames jako Luther, i Rebecca Ferguson jako Ilsa. To jednak nie koniec powrotów. Na ekranie zobaczymy znów Białą Wdowę, czyli piękną Vanessę Kirby, która w Mission Impossible: Fallout potrafiła przyćmić w swoich scenach nawet samego Cruise’a. Wielki powrót zaliczy również Henry Czerny jako Kittridge. To postać z zamierzchłej przeszłości, z pierwszego filmu Mission Impossible z 1996 r. Miło ją będzie znów zobaczyć. Podobnie jak nowych przeciwników Ethana – Grace graną przez zawsze charyzmatyczną Hayley Atwell oraz Gabriela, główny czarny charakter tej historii, którego zagra zabójczo przystojny Esai Morales. Naprawdę, na poziom obsady nowej Mission Impossible nie można narzekać. Wręcz przeciwnie.
Adrenalina
Niebezpieczne popisy kaskaderskie to charakterystyczny znak firmowy Mission Impossible, związany z tą serią równie nierozerwalnie, co kultowy temat muzyczny skomponowany przez Lalo Schifrina. Pod tym względem seria przygód Ethana Hunta jest wyjątkowa. Dlaczego? Dlatego że Tom Cruise i jego ekipa robią to wszystko w klasyczny, tradycyjny i najlepszy sposób. Bez komputerów, programów do obróbki grafiki 3D, motion capture i zielonego tła. Wszystkie kaskaderskie ewolucje na planie są kręcone z absolutnie minimalnym udziałem efektów specjalnych generowanych cyfrowo. Dlatego właśnie wyglądają tak wiarygodnie i realistycznie. I niebezpiecznie. Bo rzeczywiście są niebezpieczne, o czym już Tom Cruise, który nigdy nie korzysta z kaskaderów i dublerów, nie raz boleśnie się przekonał na planie poprzednich odsłon serii.
Na szczególną uwagę w Mission Impossible: Dead Reckoning – PART ONE zasługuje pokazana już w zwiastunach fenomenalna scena, w której Ethan Hunt zeskakuje na motocyklu ze skalnego urwiska. Oglądając ją w kinie, warto pamiętać, że Tom Cruise i jego ekipa przygotowywali się prawie rok do jej nakręcenia. I że jest to nie tylko najbardziej niebezpieczny kaskaderski numer w całej serii Mission Impossible, ale też jeden z najtrudniejszych i najgroźniejszych, jakie w ogóle wykonano w całej historii kina.
Fabuła
Oscara czy Złotego Globu za scenariusz Mission Impossible: Dead Reckoning – PART ONE może nie otrzymać. To dynamiczne, widowiskowe kino akcji, a nie przejmujący dramat z pogłębioną charakterystyką psychologiczną bohaterów. Nie oznacza to jednak, że historia opowiadana w najnowszej odsłonie serii nie będzie ciekawa. Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że Dead Reckoning – PART ONE uraczy kinomanów całkiem solidnym kawałkiem emocjonującej fabuły.
Film otwiera nowy rozdział w życiu Ethana Hunta. Poprzednia trylogia filmów zamknęła już temat Syndykatu i Apostołów. Teraz pojawi się kolejne zagrożenie. Bardziej osobiste, przynajmniej dla samego najlepszego agenta IMF. Będą również nawiązania i odwołania do kultowego początku cyklu, dzięki powracającej postaci Eugene’a Kittridge’a. I sam fakt, że Dead Reckoning nie tylko jest najdłuższym z filmów Mission Impossible, ale też pierwszą częścią z dwóch planowanych, wyraźnie mówi nam, że tym razem twórcy o wiele większy nacisk położyli na fabułę właśnie. Będą się działy ciekawe rzeczy, to pewne.
Jest lato!
To ostatni i nie wiadomo, czy nie najlepszy z powodów, by wybrać się do kina na Mission Impossible: Dead Reckoning – PART ONEpo 14 lipca, gdy odbędzie się polska premiera filmu. Jest lato. Czas kina gorącego, rozrywkowego i bardzo widowiskowego. Nowy przebój z Tomem Cruise’em idealnie wpisuje się w tę piękną, świecką tradycję wakacyjnych blockbusterów. Lato to czas odpoczynku i rozrywki. O ten pierwszy musimy zadbać we własnym zakresie, ale co do tej drugiej, to gwarantuje nam ją nowe Mission Impossible. Od przełomowego 2011 r. i świetnego Ghost Protocol seria nie tylko trzyma znakomity poziom, ale też ciągle podnosi poprzeczkę wraz z premierą każdej kolejnej odsłony. Jeśli szukamy dobrego kina akcji, widowiskowego, pełnego adrenaliny i mogącego pochwalić się obsadą z najwyższej półki, to właśnie Mission Impossible jest pierwszy wyborem. Już od 14 lipca w kinach!
Jeśli szukamy kina akcji, widowiskowego, pełnego adrenaliny i mogącego pochwalić się obsadą z najwyższej półki, to Mission Impossible jest pierwszy wyborem.